Dydona w wersji Gaga
Nie chodzi o to, że Dydona jest Lady Gagą, ani tym bardziej że jest gaga, co po francusku znaczy ramol, sklerotyk. Chodzi o język gestu, tańca.
Dydona i Eneasz Purcella pojawiła się już na Opera Rara cztery lata temu, ale wówczas była to wersja koncertowa w wykonaniu La Risonanza Fabia Bonizzoniego, w rolach głównych wystąpili Raffaella Milanesi, Stefanie True, Richard Helm, Iason Marmaras. Fragmenty chóralne zostały zaś powierzone Krakowskiemu Chórowi Mieszczańskiemu. Nie dojechałam wówczas na ten koncert w Filharmonii Krakowskiej, ale pewnie było ładnie.
Tegoroczna Opera Rara powtarza częściowo repertuar z lat poprzednich, ale nie idzie na łatwiznę i przygotowuje dzieła na nowo. W tym przypadku jest to inscenizacja choreograficzna, bez dekoracji, opracowana przez Natalię Iwaniec – i ona to właśnie jest specjalistką od owego języka gestów Gaga, stworzonego i propagowanego przez znanego i w Polsce słynnego izraelskiego choreografa Ohada Naharina. Całość, zarówno niewielki zespół instrumentalny, jak i chór oraz soliści wynurzeni z niego, to muzycy Capelli Cracoviensis. Rolę Dydony śpiewa Ilona Szczepańska (która w poprzedniej wersji była drugą Wiedźmą), Eneasza Piotr Kwinta, a Belindy Magdalena Łukawska.
Po raz kolejny się okazuje, że chór Capelli Cracoviensis jest niezwykle wszechstronny. Poza śpiewem wszyscy musieli nauczyć się układu choreograficznego, wcale nie takiego prostego. Wyglądają przy tym skromnie, ubrani w czarne trykoty i z drobnymi złotymi elementami a to we włosach, a to w makijażu. Sama choreografia nie jest do końca dosłowna, układa się jednak w jakiś język. Łączenie tego ze śpiewem na pewno nie było łatwe. Trochę intonacyjnych wahnięć u głównych bohaterów jestem skłonna w tych warunkach wybaczyć, nie było ich zresztą dużo, a ogólnie spektakl przez tę prostotę wzrusza. Choć może to po prostu jest tak, że Purcell zawsze wzrusza.
Spektakl jest grany na żywo w sali teatralnej ICE (jeszcze jutro i pojutrze; potem powiszą przez jakiś czas na stronie PlayKrakow) i najwidoczniej jest na nim jakaś publiczność – zapewne składająca się z organizatorów – ponieważ po zakończeniu słychać brawa. Kolejne wydarzenia 7 lutego: najpierw koncert złożony z Langsamer Satz Weberna i Suity lirycznej Berga, a potem spektakl sprzed dwóch lat Cassandra & Just, ale rozszerzony o Vanitas Sciarrina i w nowym wykonaniu z udziałem innego kontratenora – miejmy nadzieję, że podoła. Ale o tym już po wykonaniu.
Komentarze
Publiczność i brawa – tak, to całkiem duża ekipa „wokół”, która pozostaje w cieniu (dosłownie), a bez której nic by nie było i której też się należą wielkie gratulacje, bo to ich dzieło!
@ a-m, witam i też gratuluję 🙂
Całkowicie off topic. Taka ciekawostka:
„Polonez ma szansę znaleźć się na światowej liście dziedzictwa UNESCO pod koniec 2022 roku. W tej chwili trwa przygotowywanie wniosku wpisu poloneza, a za jego przygotowanie odpowiada Romana Agnel, dyrektor Baletu Cracovia Danza, która została wybrana jednogłośnie przez środowisko taneczne reprezentantem depozytariuszy poloneza. W trwającej aż do 2023 roku akcji promocji wpisu istotną rolę odegra także Balet Cracovia Danza, który stanie się koordynatorem krakowskich wydarzeń wspieranych przez miasto Kraków” (z informacji, którą dziś otrzymałam).
Mój komentarz – takie akcje też mogą posłużyć promocji 😉
https://twitter.com/ObywateleRP/status/1356687694777180172
Chyba żaden rocznik już nie będzie miał takiej studniówki 🙂 a nawiasem mówiąc to Wojciech Kilar prawdopodobnie nie byłby zachwycony tym kontekstem, znając jego światopogląd…
Pobutka
https://www.youtube.com/watch?v=tPBI6JdNmZc
O, mam tę płytę z 2017 r., bardzo przyjemna 🙂 8 suit tam jest. Chyba sobie ją zdejmę z półki i przypomnę. Nie wiedziałam, że DUX jest w dystrybucji Naxosa.
Recital Piotra Anderszewskiego w FN przeniesiony na 6 maja. Trudno, poczekamy.
Za to 5 lutego transmisja online (za biletami-kodami dostępu) ciekawego koncertu: dyryguje Andrzej Boreyko, na skrzypcach gra Ilya Gringolts, który będzie solistą w Concerto classico Andrzeja Czajkowskiego (prawykonanie!). Ponadto w programie 6 madrygałów Gesualda w transkrypcji Skrowaczewskiego oraz III Symfonia Brahmsa. Początek, jak to w piątki, o 19:30.
Pobutka
https://www.youtube.com/watch?v=EoTleSL02h4
W końcu otwierają filharmonie. Ale od połowy miesiąca, więc dzisiejszy koncert w FN i tak będzie tylko wirtualny.
Dostałam link do jutrzejszego koncertu Chóru Polskiego Radia z Oresteią Agaty Zubel: https://youtu.be/a4SWesdlfZw Koncert będzie też transmitowany w radiowej Dwójce.
No co jak co, ale to mnie z lekka ubawiło 😆
Dostałam taką wiadomość: „…w związku z ogłoszoną dziś, 5 lutego, decyzją Rządu RP o umożliwieniu działalności kin, teatrów, oper i filharmonii z udziałem publiczności, Polska Opera Królewska odwołuje zaplanowany na 14 lutego streaming live spektaklu „Śpiewnik domowy”. O najbliższych wydarzeniach poinformujemy Państwa wkrótce”.
Jest lockdown – źle, jest poluzowanie – też źle…
Ale fakt, takie poluzowanie z dnia na dzień to kłopoty organizacyjne. No i nie wiadomo, czy nie trzeba będzie zaraz zamykać. Bo przecież to, że niby ilość zachorowań nie jest wysoka, to nieprawda – to tylko świadectwo tego, że pod względem testowania jesteśmy na ostatnim miejscu w Europie! Wstyd tak kłamać.
No i wyjaśniło się – 14 (i 13) lutego to będzie w Polskiej Operze Królewskiej termin premiery La finta giardiniera Mozarta. Reżyseria – Jitka Stokalska, kierownictwo muzyczne – Dawid Runtz.
Dziękuje za zachętę do posłuchania dzisiejszego koncertu w FN. Udało mi się to prawie w całości. Pod koniec Brahmsa coś zaczęło szwankować i już nie potrafiłam tego naprawić i wrócić do transmisji.
Koncert Andrzeja Czajkowskiego to dziwny utwór, momentami drapieżny, momentami spokojny. Wymagał pełnej koncentracji. Ale, żeby powiedzieć, czy podobał mi się, musiałabym go posłuchać jeszcze ze dwa razy. Teraz, gdy odbyło się prawykonanie, może inne orkiestry i skrzypkowie też będą po niego sięgać.
No, a mnie się nie udało posłuchać 🙁 👿
Pół godziny przed koncertem spróbowałam zakupić kod dostępu. Nie dostałam go. Mimo że dostałam potwierdzenie na komórkę, że zapłaciłam kartą 15 zł. W związku z tym nie wiem, gdzie to poszło. Dobrze, że nie majątek, ale jednak to skandal. Napisałam do sekretariatu FN w tej sprawie. Zezłościłam się.
Dlatego też mój wpis będzie zupełnie o czymś innym.
Dlaczego u licha taka instytucja jak Filharmonia Narodowa nie korzysta z miejsca, które byłoby dostępne w sposób oczywisty, jak YouTube? Kiedyś to tam się odbywało. Teraz nawet nie wiedziałabym, gdzie tej transmisji szukać.
Mnie się udało, ale nerwy były. Kupiłam kod dostępu i dostałam go na regularnym bilecie (fun fact: z załączonym oświadczeniem COVID-owym dla publiczności FN ;-))), za to jak przyszło do szukania transmisji, to gdzieś na stronie bilety24 pojawił się komunikaty, że… koncert odwołany (sic!), Na szczęście niezrażona wróciłam na fb Filharmonii i otworzyłam transmisję, korzystając z… wpisu dotyczącego któregoś z poprzednich koncertów, bo pod zapowiedzią bieżącego był tylko link do zakupu kodów. Od tej strony raczej dziadostwo.
Sam koncert raczej dobry, z tym że w Brahmsie musiałam przejść do tzw. „Pokoju zapasowego”, bo zaczęło się przycinać. Natomiast męcząca była realizacja obrazu. Te ciągłe zmiany kamer, przy każdej solówce, ujawniające przy okazji czasem nieciekawy drugi plan – a to odrapany podest, a to wnękę z kaloryferem – raczej rozpraszały, niż pomagały śledzić przebieg utworów. Jak dla mnie impreza raczej jednorazowa, chyba jednak zaczekam na możliwość posłuchania na żywo.
No to jednak dziadostwo. Wstyd, filharmonio.
Zrobiłam wpis, idę spać.
Ha! Bilet się znalazł w nocy, schowany pod innymi okienkami. Jak on się tam schował, to nie wiem. To już przynajmniej wiem, za co zapłaciłam.
Ale i tak nie wiedziałabym, gdzie ten kod wkleić. Też napotkałam wcześniej ten czerwony napis, że „koncert odwołany”.
Czy naprawdę tak ważnego wydarzenia, jakim było prawykonanie utworu Andrzeja Czajkowskiego, nie można było puścić po prostu na YouTube bez opłaty i komplikacji?
Tak, ta transmisja na stronie bilety24 nie była łatwa do odnalezienia (to na tej stronie należało wpisać kod). To nie powinno tak być. No i nie dało się, ani przejść do tzw. „pokoju zapasowego”, ani do niej wrócić, gdy coś zaczęło przerywać. Szkoda, bo chciałabym wspierać takie inicjatywy filharmonii. W obecnych czasach to musiał być wysiłek, żeby zorganizować taki koncert.
Dobra wiadomość. Weszłam w kontakt z filharmonią i dowiedziałam się, że w późniejszym terminie nagranie dla szerokiej publiczności będzie dostępne ma YouTube. Konkretnego terminu jeszcze nie znam, ale taka jest zapowiedź. Bardzo się cieszę.